Jest nadzieja
matką moją
W mroku
w kurzu i chaosie
I dojrzewa
jak pszenicy
ziarno
w złotym suchym kłosie
Przemielone
Przerobione
w mąki pył
lecz wciąż potrzebne
w rozczyn
wody
soli,
wgniecione chwalebnie.
I pęcznieje
nam
na nowo
w tym powszednim chlebie
Który trafia
wprost
do ludzi
którzy są w potrzebie
I choć
głupia
to robota
ciągle swą nadzieję
Między
tych co potrzebują
na okrągło sieję.
2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz