Z jej oczu płynie dobro, a starutką zmęczoną latami życia
skórę rozpromienia spokojny uśmiech.
Jesień nadeszła, ale do
zimy jeszcze daleko.
Za oknem delikatnie kołysze się brzoza
posypując co jakiś czas złotymi liśćmi. Bujany fotel rusza się miarowo, równo, w rytm nadawany przez wiatr za oknem.
- Cieszę się, że
przyjechałaś –z uśmiechniętych ust wydobywa się delikatny
zachrypły głos. Basia potrząsa delikatnie burzą swych rudych
włosów i odpowiada szybkim uśmiechem zaglądając delikatnie do
pokoju. Dopiero wstała i szła do łazienki, nie sądziła nawet że
ciotka już nie śpi.
- Umyję się i
przygotuję śniadanie ciociu – mówi grzecznie, rozglądając się
po pomieszczeniu. Pierwszy raz jest w tym miejscu i wszystko tutaj
jest tajemnicze i nieznane, nawet staruszka ciotka, która parę dni
temu przypomniała jej o swym istnieniu.
Pokój ciotki jest stary
jak i jego mieszkanka, ale piękny i dostojny. Stare dębowe meble:
duże łoże, szafa trzydrzwiowa zdobiona grubymi frezami, komoda i
toaletka z lustrem. Przy łóżku stoi szafeczka z szufladką
zamykaną na kluczyk, a na szafeczce lampka z abażurem zdobionym
prawdopodobnie prawdziwym złotem. Ściany koloru kremowego lekko
poszarzały, ale zdobią je obrazy w ciężkich kunsztownych ramach.
- Chętnie Ci
potowarzyszę przy śniadaniu, ale ja już jadłam, więc naszykuj
tylko dla siebie - mówi ciotka i przymyka oczy. Basia wraca więc
do swych zajęć.
Łazienka jest skromna,
urządzona na lata 80, stara mała wanna i PRL-owski sedes. Na
podłodze tanie linoleum. Na szczęście ciotka pomyślała, by
podciągnąć wodę i zamontować bojler na prąd, dzięki czemu można
się po ludzku umyć. Lusterko małe i porysowane, ale wystarczające.
Basia szybko odbywa poranną toaletę i niecierpliwie zmierza na
śniadanie, ponieważ poczuła się bardzo głodna.
Kuchnia jest niewielka.
Dębowe regały umalowane na biało są stare, ale bardzo zadbane i
czyste.
W rogu pomieszczenia znajduje się wspaniały kaflowy piec
chlebowy i kuchnia na cztery fajerki. Kuchnia jest w idealnym stanie,
ale widać, że od dawna jest nie używana. We wspaniałe stylowe
wnętrze wciśnięta bowiem została nowoczesna kuchenka gazowa,
kompletnie nie pasująca do wystroju, jednakże bardzo praktyczna i
potrzebna. Obok, równie bez składu wisi umywalka z lat 80,
szarobura i poobijana. Kolejnym elementem wyraźnie odbiegającym od
wystroju kuchni jest radziecka lodówka Mińsk. Basia wyjmuje z niej
świeże mleko, masło i słoik dżemu. Nic więcej nie ma, w planach
Basia już zapisuje wypad na zakupy do najbliższego sklepu.
Do kuchni powolutku wtacza
się ciotka, niska babcia lekko przygarbiona, nie zbyt gruba i nie za
szczupła. Podpiera się o laskę, ale widać że ma w sobie jeszcze dużo
siły. Siada przy potężnym stole i zerka w okno.
- Piękny dzień
dzisiaj, może przejdziemy się na spacer, pokażę ci okolice,
poznasz ludzi... - mówi ciotka.
Basia siada naprzeciw i
smaruje chleb masłem i dżemem. Nalewa sobie mleko ze słoja do
szklanki.
- Kowalik przyniósł
dziś rano, świeżutkie, prosto od krowy – mówi ciotka.
Basia była tak zmęczona,
że spała twardo jak kamień. Nie słyszała ani Kowalika jak
przyszedł, ani ciotki, która jak się okazuje, od godziny 4 jest
już na nogach. Nawet szczekanie Barona jej nie zdołało zakłócić
spokoju, a ciotka mówi, że zawsze rano Baron „odśpiewuje”
swoją serenadę.
- Zamiast koguta, mam
psa – śmieje się ciotka.
- Zjedz jeszcze, musisz
mieć siłę, bo chcę ci dużo pokazać! Musisz wiedzieć, gdzie co
jest, poznać ludzi, z którymi to ty teraz będziesz musiała żyć
i rozmawiać. Ja to już stara jestem, lata mam swoje, do Pana Boga
mi już coraz bliżej, Święty Piotr już mi szykuje powitanie...
- Co tez ciocia
opowiada, ja widzę, że ciocia świetnie wygląda – oburza się
Basia. Po za tym czuje się zaniepokojona planami ciotki. Miała tu
przyjechać na parę dni i nie planuje tu dłuższego pobytu. Jest
przyzwyczajona do dużego miasta i życie na wsi nigdy ją nie
interesowało.
- Jesteś bardzo ładna
– mówi nagle ciotka. - widziałam cię raz, gdy byłaś – ciotka
zniża rękę ku podłodze – o taka malusia – śmieje się –
może miałaś ze dwa latka. Podobna jesteś do swojej babci. Hania
tez miała takie gęste włosy i zielone oczy. Byłyśmy całkiem
inne, ona taka śliczna, dostojna, a ja zawsze z boku niej,
bledsza... ale ja nie byłam zazdrosna o nią nigdy, bardzo ją
kochałam, wiesz. Była dla mnie ideałem, moją ikoną. Nasze drogi
się rozeszły gdy wyjechała na studia do Wiednia. Ja studiowałam
w Moskwie i tylko dlatego postanowiłam uczyć się dalej, ponieważ
twoja babcia mi kazała się kształcić, żebym wyrosła na kogoś
mądrego i wartościowego... ale potem... - ciotka głęboko wzdycha
– wiesz, zaparz mi ziółka, o tam w tej szafce na górze jest
żółte pudełko, wypiję i pójdziemy na wieś.
Basia
ciekawa jest co było potem, ale nie śmie zapytać. Nie zna ciotki
wcale, boi się z nią wdawać w dyskusje, musi ją
najpierw poznać i ocenić, aby ich relacje nikogo nie uraziły i nie
stworzyły niepotrzebnych nieporozumień. Ciotka zawiesza temat jakby
zapomniała całkowicie o czym mówią, uśmiecha się delikatnie
zerkając na słońce za oknem. Basia gotuje wodę na ziółka i
milczy. Czeka na reakcje ciotki, obserwuje ją. Są tutaj obie, same
i samotne. Dwie kobiety z jednego rodu, dalekie sobie i obce, a jednak
mają coś wspólnego, coś podobnego. Dwie kobiety z różnych epok.
Basia - dziecko PRLu, urodzone w Stan Wojenny, ciotka – kobieta,
która przeżyła wojnę światową. Ileż to chwil pamięta każda
zmarszczka na twarzy staruszki, historia wyryta w skórze człowieka.
Ciotka jest ogromną skarbnicą wiedzy i wydarzeń dla Basi
kompletnie nieznaną i tajemniczą. Za tydzień minie 90 lat życia
tej kobiety. Dziewięćdziesiąt lat przeżytych chwil – dobrych i
złych, radosnych i tragicznych. Basia przyjechała tu, aby być z
ciotką w jej urodziny, bo takie było jej życzenie.
Świętokrzyskie Góry
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz